Almería i El Cabo de Gata
Droga z Grenady (Granada) do Almeríi prowadzi przez zmieniające się krajobrazy. Jadąc wśród zalesionych wzgórz powoli zaczynamy się przyzwyczajać do skalistych zboczy, a następnie przemierzamy pustynny krajobraz, który przed samą Almeríą pokrywa się szarą folią. To specjalne "szklarniowe" uprawy warzyw, ze szczególnym naciskiem na pomidory. Rozciągają się na wiele kilometrów wokół Almeríi i przez to tworzą dość ponury klimat, który dominuje nad tą okolicą...
W Almeríi zatrzymujemy się w hostalu "Maribel" przy alei Federico Garcia Lorca. Standard pokoju podobny do tego w Grenadzie, czyli: dwuosobowy z łazienką, TV, WiFi i klimatyzacją. Cena: 18 EUR/os. Bardzo miła obsługa, która mówi tylko po hiszpańsku. Hostel jest trochę oddalony od ścisłego centrum oraz od dworca kolejowo-autobusowego. Ale zielona aleja Federico Garcia Lorca rekompensuje tę niedogodność...
Sama Almería jest dość prowincjonalnym miastem. Odnosi się wrażenie wszechobecnego marazmu. Mimo kilku wizualnych atrakcji nic nie przyciąga do tego miasta na dłużej. Ale na pewno warto zwiedzić twierdzę Alcazaba oraz pospacerować po starym mieście.
Almería na pewno będzie świetną bazą wypadową dla zmotoryzowanych, bo prawdziwe atrakcje czekają na turystów poza granicami miasta. Chociaż znowu mamy tu do czynienia z wygórowaną ceną do jakości atrakcji. Dotyczy to głównie pseudomiasteczek rodem z dzikiego zachodu. Są to pozostałości po planach filmowych "spaghetti westernów". Za oglądanie atrap domów trzeba zapłacić około 20 EUR/os. Myślę, że można sobie darować tą wątpliwą atrakcję. Zwłaszcza, że cały ten region do tej pory jest wykorzystywany jako plan filmowy i na każdym kroku można znaleźć jakieś pozostałości po ekipach z branży kinematograficznej. Są nawet wyznaczone specjalne szlaki tematyczne związane z różnymi produkcjami filmowymi.
Almería...