Najmniejsze hrabstwo Irlandii nazywa się Louth. Jego stolicą jest miasto Dundalk. I jak już wcześniej pisałem, jest ono mało ciekawym miejscem. Za to jego okolice obfitują w wiele interesujących atrakcji. Na szczególną uwagę zasługuje półwysep Cooley (Cooley Peninsula). Są na nim m.in. malownicze wzgórza, starożytne miejsca kultu i średniowieczne ruiny. Wszystko to na wyciągnięcie ręki na północny wschód od Dundalku.
Dzień zaczynamy słonecznym, ale mroźnym porankiem ze szronem. Półwysep Cooley atakujemy większą grupą. W pierwszej kolejności, nasze samochody zabierają nas na pole golfowe należące do hotelu "Ballymascanlon". Z parkingu hotelowego idziemy zgodnie z kierunkowskazami. Prowadzą one do Proleek Dolmen. Jest to megalityczna budowla, którą współczesna nauka nazywa grobowcem. Ale tak naprawdę do końca nie wiadomo, po co budowano takie konstrukcje.
Zauważam tutaj pewną prawidłowość. Mianowicie, wszystko to, co w czasach prehistorycznych zostało zbudowane przez istoty rozumne i nie przypomina jakiejś współczesnej struktury, od razu nazywane jest grobowcem. Tak jakby dawni mieszkańcy ziemi budowali tylko grobowce. Nie świadczy to dobrze o wyobraźni współczesnych naukowców.
Proleek Dolmen ma około 5000 lat i jest jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w Irlandii. Ta charakterystyczna budowla znajduje się na terenie pola golfowego, przez co jej klimatyczność jest nieco sfatygowana. Ale i tak warto zobaczyć to cudo neolitycznej inżynierii.
Pole golfowe przy hotelu "Ballymascanlon".
Tuż obok Proleek Dolmen znajduje się tzw. "grobowiec klinowy". Ma on około 4000 lat.
Proleek Dolmen - trzy wielkie kamienie wkopane w ziemię podpierają ogromny, ponad 40-tonowy głaz. Budowla ta ma około 3,5 m wysokości...