Wrocław. Historyczna stolica Śląska. Moje miasto... Jestem tu od początku. Obserwuję jak się zmienia. Płynę przez czas wraz z rzeką, która bywa surowa. Moje oceny tych zmian też bywały surowe. Jednak z wiekiem nabieram coraz więcej dystansu i wiele rzeczy nie robi już na mnie takiego wrażenia jak kiedyś.
Ponad 1000 lat historii. Wciąż nie wiadomo na pewno, który wiek można uznać za początek. Przez ten czas wiele kultur przewinęło się przez te tereny. Plemiona Słowian, Polacy, Czesi, Austriacy, Niemcy i znowu Polacy. Każda z tych społeczności mocno odcisnęła swoją obecność w tkance miejskiej. To widać, słychać i czuć... W 1945 roku praktycznie wszyscy niemieccy mieszkańcy zostali zastąpieni polskimi przesiedleńcami. Zmasakrowana "Twierdza Wrocław" zaczęła przeobrażać się w nowe istnienie. Lata PRL to próba pisania historii na nowo. Na szczęście nieudolna. Chociaż parę wyjątkowo cennych rzeczy zniknęło bezpowrotnie.
Kiedyś raziły mnie niektóre tutejsze "potworki" architektoniczne. Lecz po tej odświeżającej podróży muszę zweryfikować swoje spojrzenie. Wrocław czerpie moc z różnorodności. Chodzenie po stolicy Dolnego Śląska sprawia przyjemność. Rozległy kolaż stylów architektonicznych sprawia, że nawet największy budowlany koszmar nie powinien ubrudzić tak bardzo wzroku przewrażliwionych estetów. Bo oczywiście takie koszmary się tu zdarzają.
Obok siebie stoją dzieła romanizmu, gotyku, renesansu, baroku, klasycyzmu, historyzmu, secesji, modernizmu, socrealizmu, postmodernizmu... Prawdziwa uczta dla oczu.
Ale nie samą architekturą człowiek żyje. Trzeba obowiązkowo wspomnieć, że obecnie Wrocław przeżywa prawdziwy rozkwit punktów kulinarnych. Tutejsza kuchnia oferuje wiele niezapomnianych wrażeń. A do tego miasto staje się nieformalną polską stolicą piwa. Mamy tu 5 browarów i międzynarodowy "Festiwal Dobrego Piwa".
Kolory za nami, teraz trochę czerni... Nędzna komunikacja miejska. Powolna, rzadko jeżdżąca, nie obejmująca wielu istotnych miejsc w mieście. Żadna alternatywa dla transportu indywidualnego... Wysmarowane psim kałem chodniki i trawniki. Kochasz psy oraz ich ekskrementy? Możesz się tutaj tym delektować w każdej konfiguracji... Rowerzyści samobójcy. Też się kiedyś o to otarłem. Potem poznałem kodeks drogowy oraz nabyłem zdrowego rozsądku i mi przeszło. Z powodu uwarunkowań historyczno-urbanistycznych wrocławskie drogi wciąż słabo są przystosowane do ruchu rowerowego. Do tego dochodzi patologiczne łamanie przepisów przez użytkowników dwóch kółek. I to skutkuje zwyrodniałymi zachowaniami na ulicach miasta... Dzicz w samochodach parkująca na klatkach schodowych, chodnikach, przystankach, trawnikach, drzewach i między twoimi nogami. Czasami mam wrażenie, że mieszkam na parkingu.
Mimo kilku ciemnych stron, Wrocław to miasto z jasnymi perspektywami. Otwarte i zielone. Wciąż podnoszące się z gruzów "Festung Breslau" i nadrabiające zaniedbane czasy PRL. Z drugiej strony myślę, że idealność jest nudna, a małe skazy nadają rzeczom uroku. Dążenie do perfekcji zostawmy ludziom. Natomiast miasto ma być dla ludzi... zwyczajnie przyjazne.
Ulica Słowiańska. Pozostałość po II wojnie światowej. Naziemny schron obrony przeciwlotniczej Richarda Konwiarza. Ten znany niemiecki architekt zaprojektował wiele budynków we Wrocławiu. Między innymi pięć tego typu schronów.