Pociąg Renfe AVE jedzie około 300 km/h. W Madrycie (Madrid) jesteśmy po niecałych 3 godzinach. Stolica Hiszpanii stoi przed
nami otworem. Zatrzymujemy się w hostalu "Abami II" przy Calle de San Bernardo. Bardzo przyjemne
i czyste miejsce w centrum miasta. Okolica może trochę głośna, ale
za to wszystko jest w zasięgu kilku kroków. W dalsze zakątki
jeździmy metrem. Tutejsza kolej podziemna jest dobrze zorganizowana
i prosta w obsłudze. Znacznie skraca i ułatwia płynne
przemieszczanie się pomiędzy dzielnicami.
Przenikamy przez różne stany świadomości Madrytu. Nieliczni uliczni muzycy dostarczają nam kultury. Zmiennej
jakości, ale czasem jest naprawdę wysoko. Sztukę dotykamy w Museo Reina Sofía i Museo del Prado. Jest moc natchnienia. Architekturę
stolicy Hiszpanii trzeba zobaczyć - nie da się jej opisać. Ciszy i
natury szukamy w parkach i skwerach. Podróż kulinarną przez
hiszpańską kuchnię odbywamy w barach, kawiarniach i piwiarniach. Raczej lokalnie. Jedzenie jest zazwyczaj dobre albo bardzo dobre.
Piwny kraft w Hiszpanii jest silny, ale mało
zauważalny. Dostępny bywa zazwyczaj tylko w specjalistycznych
barach lub sklepach. Są oczywiście browary restauracyjne i
restauracje przy browarach. Ale ciężko coś znaleźć w zwykłych marketach. W trakcie naszej madryckiej podróży pojawiają
się:
* "El Pedal" (Calle
Argumosa) - przyjemny bar warzący kontraktowo
piwa w kooperacjach. Średni wybór jeżeli chodzi o ilość, ale
smakowo bardzo dobrze.
* "Craft Against the
Machine" (Calle de Embajadores) - na kilku kranach
same piwa hiszpańskie. Tak jak u poprzednika - w ofercie mocne
smaki.
* "CCVK" (Calle Enrique Velasco) - mały browar restauracyjny pomiędzy
blokowiskami. Ciekawy klimat. Piwa raczej delikatne.
* "Fábrica Maravillas" (Calle de Valverde) - również mały browar
restauracyjny, ale tym razem w centrum miasta. Wrażenia degustacyjne
różne, ale też raczej delikatne.
Madryt...